sobota, 31 stycznia 2015

Wędkarstwo to jednak nieprzewidywalna przygoda


5:30... zadzwonił budzik, więc czas wstawać. Za oknem biało więc się uśmiecham. Karpiowanie na śniegu - to jest to. Szybkie pakowanie i jadę. Na Dolną Odrę mam około pół godziny drogi - dzisiaj ze względu na śnieg trochę dłużej. Z asfaltowej drogi skręcam do lasu - widoki piękne. Śnieg ciągle pada. Myślę sobie "będą piękne zdjęcia". Po chwili moim oczom ukazuje się kanał, więc skręcam w prawo i jadę na wcześniej umówione miejsce. Niestety...

Okazuje się, że bobry zrobiły swoje a do tego mróz i śnieg i po chwili moje auto zakupuje się w błocie. Cofam, gdy już myślałem, że wyjadę wpadłem w wielką dziurę po bobrze, który postanowił wykopać wyjście, że żeremi na środku drogi. Szlag... Jest jeszcze ciemno. Próbuje się wygrzebać. Siedzący 10 metrów ode mnie mięsiarze z Katowic nie zechcieli mi pomóc - dziękuję. Po kilkunastu minutach przyjeżdża Michał. Jeszcze próbujemy wykopać moje auto, ale się poddajemy.

Jedziemy do Gryfina szukać jakiegoś rozwiązania, na szczęście udaje się znaleźć pomoc, która przyjedzie i mnie wyciągnie - a wcale to nie było takie łatwe, dopiero trzeci lub czwarty wykonany telefon okazał się trafiony. Około 9:30 samochód stoi na asfalcie. Rozkładać wędek już nam się nie chciało...



W drodze powrotnej odwiedziliśmy jeszcze jedną miejscówkę. Myślę, że wygląda obiecująco i warto tam też urządzić zasiadkę.

Sezon wędkarski A.D.2015 uważam za otwarty:)

A za tydzień Rybomania w Poznaniu!