środa, 27 sierpnia 2014

Trzy maluchy z dzikiej komercji

Dwie doby szybko minęły - niestety za szybko i już jestem w domu. Te dwie doby wraz z Tomkiem spędziłem nieopodal Kołobrzegu na łowisku Karp w Dolinie. Był to nasz trening przed wrześniowymi zawodami.

Wytypowaliśmy miejsce na cyplu i zaraz po przybyciu rozbiliśmy obozowisko. Pełni nadziei rozpoczeliśmy relaks. Niestety do rana dnia następnego nie mieliśmy żadnego karpiowego brania, co gorsza nie zaobserwowaliśmy śladów bytności karpi. Po śniadanku szybka decyzja - jedną wędkę wywożę na drugi koniec łowiska. Ponad 250 metrów wiosłowania, wiadro ziarna na zestaw oraz dwie garście kulek i powrót. Kawa, dwie godziny czekania i... "Piiiiiii......" Jedzie. Po chwili już czułem karpia na drugim końcu plecionki. Parę ładnych minut potrzebowałem na ściągnięcie go z tej odległości i przy brzegu okazało się, że nie jest on duży. Waga pokazała 3,5 kg. Po wypuszczeniu powtarzam procedurę, minęły znowu dwie godziny i kolejny odjazd. Karpik ciut większy 3,7 kg . I znów w ponton. Tym razem w połowie drugi przynęta wypadła mi z pontonu i musiałem wracać. W między czasie przyjechał właściciel łowiska - Janusz. Opowiadamy o naszych dokonaniach i dowiadujemy się, że w krzakach - czyli w naszym pierwszym stanowisku od około dwóch tygodni nie ma ryb. Szyba decyzja - zmieniamy stanowisko.

Pakowanie, przeprowadzka i wywiezienie zestawów z nowego obozowiska zajęły nam około 2 godzin i znów mogliśmy delektować się zimnym piwkiem. Do wieczora nie działo się nic. W nocy zanotowałem dwa brania, ale tym razem tylko jedną rybę udało mi się wyholować. Okazało się, że była to najmniejsza ryba zasiadki 2,8 kg. Tomek dopiero ostatniego dnia zasiadki doczekał się brań i to trzech - niestety żadnej ryby nie udało się wyholować, choć jedna była na prawdę duża.

Trening okazał się udany. Z naszych obserwacji wynika, że ryb nie ma w miejscach, gdzie były łapane w czerwcu oraz, że w dzień wszystkie brania były na kulki ananasowe, a w nocy na śmierdziele. Pierwszej doby zawodów na pewno trzeba dużo czasu poświęcić na sądowanie dna w obrębie swojego stanowiska. Przy znalezieniu dobrych miejscówek i sporej dozie szczęścia sukces w zawodach murowany!


A już w piątek jadę do Bolechowa - na towarzyskie zawody członków portalu Marfish.pl - zapowiada się przednia zabawa.

Zdjęcia karpi w minionej zasiadki znajdziecie w Galerii.