Drugą w tym roku zasiadkę zaplanowałem w dniach 14-15/03 na łowisku u Basi i Mirka w Przelewicach. Tydzień przed wyjazdem była piękna pogoda, znad wody dochodziły optymistyczne wieści na temat brań i ryb na macie, ale jak to zwykle bywa, gdy przychodzi czas na moją zasiadkę pogoda się... psuje.
Przesuneliśmy wyjazd z soboty na piątek i już około 10 zameldowałem się nad wodą. Janek już się rozkładał, a kilka godzin później dojechali Michał i Tomek. Pogoda była piękna i nareszcie poczułem, że wiosna zbliża się wielkimi krokami :) Na prawdę przyjemnie siedziało się na słoneczku i obserwowało gładkie jak szkło lustro wody. Nocka też była ciepła, niestety z łowiska w sobotę rano wygnał nas szalejący huragan, który strącał na nasze głowy coraz to więcej gałęzi.
W sumie mieliśmy trzy brania, z czego Tomek i Michał wyciągneli karpiki ok. 5 kg na maty. A dlaczego Przelewice odkrywamy na nowo? Bo już nie łapiemy na trzecim stawie. Niestety, ale Mirkowi zginęło kilkanaście dużych karpi. Ludzie, którzy mają sie za karpiarzy, którzy poświęcają się temu wspaniałemu hobby kradli ryby z prywatnego łowiska. Dlatego pozostale ryby wróciły do swojego starego lokum, a my będziemy łowić na stawie, który jest pod ciągłą obserwacją właścicieli.