czwartek, 19 września 2013

Kapryśne Przelewice

Dzisiaj był szybki i spontaniczny wypad do Przelewic na łowisko Mirka i Basi. Niestety kolejny raz przelwickie stawy okazały się dla mnie bardzo niegościnne. Wielkich nadziei nie miałem, gdyż nad wodą spędziłem ledwie 6 godzin, ale na jednego Miśka na macie liczyłem... niestety się przeliczyłem. Nad wodą spotkałem Janka, który siedział od wczoraj i też nie doczekał się choćby jednego odjazdu.

Jakoś w tym roku nie mogę sobie tam poradzić. Fakt, że często nie bywam na tym łowisku, ale w zeszłym roku, na środkowym stawie nie miałem problemów by upolować kilka karpi. W tym roku, poza zawodami, wszystko się zmieniło. Fakt, łapiemy teraz na trzecim stawie. Ryba, przynajmniej z moich obserwacji tak wynik, zaszyła się w trzcinie i niestety bardzo trudno ją z tych krzaków wywabić.

Dzisiaj łapałem metr od trzcin, dobrze zakarmiłem, fajne kuleczki i Method Mix i efektów żadnych :( A kuleczki na prawdę dobre, sam widziałem jak potrafią wabić karpie na Jarosławkach... Swedisch Baits Mechanic... Ale o tym napiszę kiedy indziej... Podczas długich zimowych wieczorów... niestety one coraz bliżej :(

A wracając z Przelewic znalazłem jeden optymistyczny akcent tej wycieczki... Nie pamiętam bym we wrześniu był kiedyś na karpiach. Więc to mój najdłuższy sezon, choć wiele razy na rybkach nie byłem. Ale wiem, że na początku października chcę jeszcze wybrać się na Jarosławki, a być może skoczę również do Bolechowa w jakąś pogodną sobotę wypróbować łowienie z powierzchni... dziś doszły niezbędne do tego materiały :)